Czy deska może mieć duszę?






Czy deska może mieć duszę?.
Rzecz wcale nie w teologii... i nawet nie w prasowaniu,
choć nasze babcie używały żelazek z tzw. „duszą”.
To swoiste spojrzenie na sprzęt do tenisa stołowego.
Każdy, kto choć raz przebijał białą piłeczkę na drugą stronę stołu,
zapamiętał z pewnością, że w dłoni trzymał drewnianą deskę opatrzoną
gumowymi kolorowymi okładzinami.
Wiele zmienia się ostatnio w tenisie: przepisy, rozmiar piłeczki,
długość setów, kleje, szkolenie ...
ale deska była i wciąż pozostaje swoistym szkieletem tenisowej rakietki.
To ona decyduje o szybkości i dokładności zagrania.
Wydawać by się mogło, że to tylko sklejka z drewnianą rękojeścią,
tymczasem od ponad 70 lat specjaliści głowią się, jak zmajstrować deskę doskonałą.
Nie za ciężką, ale szybką i z bajecznym parametrem kontroli.
Używają kombinacji różnorakich gatunków drewna, łącząc jego forniry z carbonem,
arylatem, zylonem, kewlarem itp. Wiodący producenci rywalizują,
oferując deski dla każdego stylu gry, o dowolnym kształcie, uchwycie, wadze.
Technologie i techniki nie znają w tej materii ograniczeń.
Zdawać by się mogło: kwestia ceny.
Tymczasem, kto bardziej spostrzegawczy lub ciekawski, niemal na każdej hali
wypatrzy przy stole zawodników grających deskami starymi, nierzadko reperowanymi,
hołubionymi niczym największe skarby. Chętnie je pokazują i nawet opowiadają o nich,
jednak rzadko pozwolą nimi zagrać. Zapytani, dlaczego nie otworzą katalogu,
by wybrać i kupić coś nowszego, uśmiechają się tajemniczo i mówią, że ich deski są niepowtarzalne,
bo ... mają „duszę”!!!
Znów ta „dusza”. O co im chodzi?
Czy decyduje o niej budowa, wiek deski, ręczna robota, dźwięk odbicia piłeczki, jej „czucie”?
Czy może coś jeszcze innego? Najczęściej słyszy się, że „dusze”posiadają głównie deski opatrzone
„czarnym blaszanym motylkiem” (Butterfly) lub „oczkiem z napisem Tranas Sweden” (STIGA).
Ile jest prawdy w opowieściach o kupionej przez STIGĘ potężnej partii drewna,
która nie wiedzieć ile czasu moczyła się w szwedzkim jeziorze,
by potem latami wysychać w naturalnych warunkach?
Czy „duszę” umieli dopiero tchnąć w to drewno utalentowani ludzie, z pasją,
gdy jeszcze wykonywano je ręcznie?
Tenis stołowy to najbardziej techniczna dyscyplina sportu. W dużej mierze dzięki deskom.
Jakie znaczenie ma dla powyższego stwierdzenia „dusza”, bądź jej brak?
Czym owa „dusza” właściwie jest?
Czy nowe deski też miewają „dusze”?
Gorąco zachęcam do dyskusji, do wymiany doświadczeń, odkrywania swoich małych sprzętowych tajemnic.
Do napisania czytelnikom, czy graliście już deską, która ma „duszę”... i co to właściwie znaczy.
Czekamy na komentarze ze zdjęciami i osobistymi spostrzeżeniami.
Może wspólnie uda się nam wypracować taką ... zupełnie nową, pingpongową gałąź sprzętowej teologii.
Redaktor Artur Sawoch


Korespondencję dotyczącą tego tematu proszę przesyłać na adres administratora strony.